niedziela, 19 kwietnia 2015

40. Bo tyl­ko miłość us­krzyd­la. Jeśli się ją ma - pil­nuj jak się da.

*O.Kingi*

Wróciliśmy szybko do domu . Mieliśmy niewiele czasu aby zjawić się u wujków. Wskoczyłam szybko do naszej sypialni i wzięłam nowo zakupiony zestaw ubrań. Zajęłam pierwsza łazienkę i ubrałam się :


Ułożyłam włosy w wysokiego koka, i gotowa pomaszerowałam na dół. Gdzie czekał już Paul . 
- Znowu pierwszy ? - westchnęłam. 
Paul posłał mi uśmiech.
- Jedziemy ? - spytał Paul . 
- Możemy jechać - odpowiedziałam.
Po 20 minutach drogi znaleźliśmy się pod domem Ignaczaków.
- Cześć - zawołał od progu.
Od razu z pokoju Sebastiana wyszła gromadka dzieci. Sebastian, Dominika, i kilka innych dziewczynek . Jedną z nich rozpoznałam . Była to córeczka Alicji. Chyba nazywa się Renata. Alicja to wróg numer jeden. Nie lubiłyśmy sie od początku swojej znajomości, mimo iż byłyśmy bliska rodziną.
Przywitałam się z dziećmi i po zdjęciu butów oraz kurtki pomaszerowałam do kuchni.
- Hej - pomachał do wujka który mył talerze.
- Hej - podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
- Mogłabym Cię o coś spytać ?
- Jasne . Pytaj śmiało - posłał mi swój promienny uśmiech.
- Dlaczego w domu jest córka Alicji ?
Wujek chwilę się wahał. Odłożył umyte talerze na szafkę i wytarł ręce od ręcznik.
- Bo ja chciałbym... Znaczy nie tylko ja ale też i Iwona....Chcielibyśmy abyście się w końcu pogodziły się.
- To nie realne wujku- przerwałam mu patrząc w okno. Zima znów chciała zaskoczyć Rzeszowian.
- Realne, wystarczy trochę chęci.
Spojrzałam na niego błagalnie.
- Kinia obiecaj mi że spróbujesz z nią pogadać.Proszę .
Popatrzyłam chwilę przez okno. Wiem że to nie będzie łatwe. 20 lat kłótni. Od głupiej łopatki w piaskownicy po czyny które niszczyły nasze obecne związki z mężczyznami. To będzie zadanie,ale może wreszcie nadszedł ten czas,aby się pogodzić ?
- Okej - uśmiechnęłam się i przytuliłam się do wujka.
- Dziękuję - uśmiechnął się. - Teraz chodź na kolacje , bo w końcu Cię na nią zaprosiłem.
Poszliśmy do salonu gdzie siedziała Iwona z dziećmi.
- A gdzie Paul ?
- Poszedł gdzieś na górę - odpowiedziała mi ciocia.
- A Alicja ? - spytał z coraz większym podejrzeniem.
- Też na górze.
- To ja zaraz przyjdę - mruknęłam.
- Kinga! A kolacja ? - usłyszałam krzyk wujka gdy byłam już na schodach. Ale nie odkrzyknęłam. Było to podejrzane. Paul i Alicja razem na górze ? Podeszłam cicho do mojej dawnej sypialni. Przysłuchałam się chwilę dobiegającym stamtąd dźwiękom. Ciche jęki kobiety stawały sie coraz głośniejsze. Bałam się tam zajrzeć ale musiałam zobaczyć co się tam dzieje . Chociaż wszytko było już dla mnie jasne. Otworzyłam drzwi i moje oczy ujrzały najbardziej realny scenariusz. Ten niechciany.
Paul leżał na łóżku całkiem nagi, a Alicja siedziała na nim i cicho jęczała.
- Paul - szepnęłam i szybko wybiegłam z pokoju. Założyłam buty płaszcz i wybiegłam z domu. Ruszyłam samochodem jak najdalej od tamtego miejsce.
Niechciany scenariusz potwierdził się. Paul zdradził mnie po raz drugi. Tym razem z moją rodziną . Z moim wrogiem. Zawsze wiedziałam że to Alicja jest ładniejsza ode mnie. Na jej 18-stce wszyscy mężczyźni oglądali się za nią, ja siedziałam sama w kącie. Gdy była jakaś impreza rodziny z kolegami wujka czy cioci zawsze prawie połowa chłopaków tańczyła, piła i bawiła się z nia nie ze mną. Ale żeby Paul ? Żeby Paul dał się omamić tej dziewczynie. A może się w niej zakochał ? Alicja miała swój urok.
Otarłam łzy z policzków i próbowałam skupić się na drodze.
A więc Paul nie był mi przeznaczony. To nie z nim miałam się żenić. To nie on miał być ojcem naszych dzieci. Po raz kolejny w życiu zawiodłam się na nim. A ja go tak dalej kocham...
Już drugi raz objeżdżam te same Rzeszowski rondo. Nie wiem gdzie się podziać , gdzie spać. Nie wzięłam torebki z wieszaka więc zostałam całkowicie bez pieniędzy. I co ja mam teraz robić ?
Skierowałam się pod Rzeszowską halę. Za pozwoleniem strażników mogłam wejść na halę.
To tu poznałam Paul'a, podczas tej sesji fotograficznej. Przypomniałam sobie tamtą scenę.

...czekałam na kolejnego kandydata. Był to Paul. ... 

Uśmiechnęłam się i usiadłam na jednym z krzeseł. Dokładnie wpatrywałam się w punkt w którym działo się to wszystko.

...Był całkiem przystojnym brunetem o dużych brązowych oczach...

Jak ja mogłam powiedzieć że przystojnym ? Głupia !

...Gdy wystawił do mnie rękę i wypowiedział swoje imię zobaczyłam obrączkę. Żonaty...

Ożenić się z żonatym facetem ? To tylko w bajkach.
Ale ja nie musiałam przyjąć oświadczyny. Spojrzałam na pierścionek zaręczynowy. Świecił się pod wpływem światła bijącego od sufitu hali. Jakaś młodzież miała tu treningi.
,,Nie będzie mi już potrzebny '' - pomyślałam i z bólem w sercu położyłam go na schodku.
Wyszłam z hali znowu zapłakana.
- Wszystko w porządku ? - zapytał ochroniarz.
- Tak.- wymusiłam się na uśmiech i otarłam łzy.
Wsiadłam do samochodu i znowu rozpoczęłam tułaczkę po Rzeszowie. Może dobrze byłoby na jakiś czas wyjechać ? Ale nie. Rodzina a w szczególności Paul zaczeli by mnie szukać. A nie chcę żeby ktoś się o mnie martwił.
Podjechałam pod mieszkanie Olgi. Ona była moim jedynym tymczasowym ratunkiem.

----------------------------------------------
BU !
Jestem z powrotem po prawie trzy miesięcznej nieobecności.
Mam nadzieję że rozdział się podoba :)
Następny rozdział ? Może po egzaminach które niestety ja w tym roku piszę :(
Ato już POJUTRZE :(
Pozdrawiam i mam nadzieję do następnego. :)

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ <3 p="">
p.s Dziękuję za wszystkie komentarze które bardzo mnie motywują do pisania następnych rozdziałów.
p.s2. Dziękuję za 18000 WYŚWIETLEŃ. JESTEŚCIE NIESAMOWICI !! <3 p="">