piątek, 30 stycznia 2015

39.Ro­zumienie wyk­lucza nienawiść.

 *O.Kingi*

Lekarz westchnął i powiedział :
- Jej stan jest ciężki. Auto które potrąciło pani córkę , jechało z ogromną prędkością. Najbliższe godziny będą decydujące.
Spojrzałam na osoby znajdujące się na korytarzu. Olga usiadła na krześle i zakryła twarz w dłoniach. Od razu zasiadł przy niej Matt i ją pocieszał. Ja tylko wtuliłam się w Paul'a.
- Przynieś mi wody - szepnęłam do jego ucha. On pocałował mnie w szyję i poszedł .
Przykucnęłam naprzeciw Olgi i pogłaskałam ją po głowie.
- Ej, mała . Wszystko będzie dobrze. Naprawdę , ona z tego wyjdzie . Słyszysz ?
- Mam do Ciebie prośbę. - spojrzała na mnie spod załzawionych oczu.
- Zrobię wszystko co będziesz chciała. - złapałam ją za rękę i ukradkiem spojrzałam na Matta. Był przejęty tą sytuacją .Może źle go oceniałam ?
- Jedź na policję, i dowiedz się kto to zrobił. Kto prowadził autem . Kto doprowadził moją córkę do takiego stanu ! - wtuliła się w Matta i płakała.
- Oczywiście.
Co mogłam zrobić ? Nie miałam najmniejszej ochoty jechać na policję i gadać z policjantami wiedząc że nic się nie dowiem.
Wstałam pokiwałam głową  i ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala. Po drodzę spotkałam Paula idącego z dwoma kubkami wody.
- Gdzie idziesz ? - posłał mi zdezorientowane spojrzenie podając mi jeden z plastikowych kubeczków. Wzięłam łyka na uspokojenie i odpowiedziałam mu :
- Jedziemy na policję. Olga poprosiła mnie abym dowiedziała się kto był sprawcą wypadku.
- Uciekł ?
- Tak, jak prawie każdy kierowca.
- Masz jakieś podejrzenia.
- Żadnych - odpowiedziałam i razem trzymając się ze rękę wyszliśmy ze szpitala.
Po 10 minutach byliśmy pod jednym z Rzeszowskich posterunków policji . Wysiadłam z auta i razem z Lotmanem ruszyliśmy do budynku. Byłam strasznie zdenerwowana i chętna aby obić ryj temu kto zrobił to Ewie.
Po wejściu skierowaliśmy się do odpowiedniego pokoju, gdzie aktualnie przebywał policjant który prowadził śledztwo w tej sprawie. Cicho zapukaliśmy, a zaraz usłyszeliśmy krótkie ,,Proszę''
- Dzieńdobry. My w sprawie wypadku....
- A tak , poznaję państwa , proszę usiąść.
Zajęliśmy miejsca i spytaliśmy się go czy znają już sprawcę wypadku. Powiedział że nie , ale mają zdjęcia z monitoringu miasta, na którym widnieje ten sam samochód, który jedzie z ogromną prędkością oraz prawdopodobny sprawca wypadku.
- Masz jakieś podejrzenia ? - spytał Paul, łapiąc mnie za rękę, czym dodał mi otuchy. Policjant wyszedł po zdjęcie , więc mieliśmy trochę czasu na swobodną rozmowę.
- Paul, już to mówiłeś, a ja po raz setny odpowiadam że nie  - nerwowo się zaśmiałam.
- Przepraszam, ale ja mam jakieś dziwne przeczucia, że to jest ktoś nam znany. Niewiem dlaczego .
- Obyś się mylił ! Nie chcę mieć kolejnych problemów na głowie.
- Oby tak było. Pogodziłaś się z Olgą ?
- Nie miałyśmy czasu na poważnie o tym pogadać, ale jeżeli się do mnie odezwała to już coś - posłałam mu uśmiech. Odwzajemnił to, i w tym samym czasie do pokoju wszedł policjant ze zdjęciem w ręku.
- Proszę o to zdjęcie. Mają państwo jakieś podejrzenia ? - rozsiadł się wygodnie w fotelu i podał na zdjęcie. Wzięłam go szybko i spojrzałam na nie.
Nie to nie może być prawda. Wszystko tylko nie on !
Złapałam zdjęcie i ruszyłam do wyjścia z budynku. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w jego mieszkaniu i mu wszystko wygarnąć. Słyszałam za sobą krzyki Paula i policjanta , kazali mi się zatrzymać , ale ja go nie słuchałam. Ruszyłam spod budynku z piskiem opon i pojechałam do dobrze znanego mi domu.

*O.Paula*

-I co teraz robimy ? - powiedziałem do zmęczonego policjanta.
- Jak to co ? Jedziemy za nią ! Być może zaprowadzi nas ona do sprawcy wypadku.
Ruszyliśmy za moim samochodem. W ogóle skąd ona miała kluczyki do mojego auta? Później o to nią spytam.
Nie miałem żadnych podejrzeń kto mógłby być na tym zdjęciu. W ogóle go nie widziałem. Jeżeli ona osobę na zdjęciu poznała, to i ja bym poznał. Marki samochodu również nie widziałem więc dalej jestem w czarnym punkcie swoich podejrzeń.
Kinga jechała z ogromną prędkością.Powoli wyjeżdżaliśmy z centrum Rzeszowa. Kto mógł mieszkać poza centrum ? Jest to tylko Peter, Grzesiek, Nikolay i Norbert. Norbert raczej to mógł nie być. Kinga mówiła mi coś że wyjechał z nowo poznaną dziewczyną z Polski. Podobno nie chciał mieć nic już wspólnego z Ewą. Wzorowy tatuś normalnie.
Nikolay ? Ale po co chciałby to zrobić ? Zemścić się za to że nie jest z nim ? Wątpię. Ostatnio mówił mi że odpuścił sobie z Olgą, i życzy jej szczęścia z Mattem. Ale czy tak było naprawdę ? On jedyny chyba to wiedział. Ale jeżeli nawet chciałby się mścić zrobił by to na Oldze lub Andersonie a nie Ewie.
Grzesiek ? Też mi nie pasuję. On zrobił krzywdę wprawdzie obu siostrom Ignaczak ,ale od tamtej pory nie odzywał się do nich. W duchu dziękowałem mu za to . Już dużo narozrabiał. To byłoby podobne do zachowanie Grześka . On nigdy nie odpuszczał i zawsze się mścił , nie zważając na to jakie będą tego konsekwencje. Ale jeżeli dał sobie spokój ,to po co miałby to robić ?
Jest jeszcze Peter. Aktualnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Oczywiście z tego co mi wiadomo.Kinga nie chce dużo mi mówić o nim. Sama raczej niewiele wie. Peter w naszej drużynie zawsze uważany był za skrytego w sobie cichego gracza. Nikt się zbytnio za to nie czepiał , więc wszyscy go lubiliśmy, niezależnie co komu zrobił .
Stanęliśmy pod domem Petera.Cholera , przecież to nie mógł być on !


*O.Kingi*


Wypadłam z samochodu cały już załzawiona . Jak on mógł to zrobić ? Wyszedł na przepustkę i już szaleje ?
Walnęłam 3 razy pięścią w drewniane drzwi czekając łaskawie aż mój brat otworzy. Otworzył, ale był z tego co zauważyłam w stanie nietrzeźwym.
- O Kinia ! Wiesz, jak ja Cię dawno nie widziałem... - zaczął się do mnie zbliżać , z zamiarem przytulenia mnie, ale ja go odepchnęłam wchodząc przy tym do jego domu trzaskając za sobą drzwiami.
- Powiedz mi jak mogłeś to zrobić ?
- Ale co ? - Peter chyba nie wiedział o co mi chodzi.
- O to !~- rzuciłam w niego zdjęciem. Ten je wziął , popatrzył to na mnie to na zdjęcie i poszedł do salonu. Podążyłam za nim. Usiadł zrezygnowany na fotelu , chowając twarz w dłoniach.
- Ja naprawdę nie chciałem.
- Ale to zrobiłeś. Nie spodziewałam się tego po tobie. Jak mogłeś jej nie zauważyć?
- To nie tak.
- A jak ? Proszę wytłumacz mi to .
- To nie tak, że ot tak zostałem wypuszczony na przepustkę. Wypuścili mnie dlatego ponieważ moja mama była umierająca. W szpitalu zmarła. Byłem strasznie wkurzony i zrozpaczony. Nie widziałem jej naprawdę - pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.
- Wierzę Ci . Tylko że , wiesz Policja chyba Ci nie uwierzy. Ważne będą zeznania Olgi. Spróbuję ją przekonać.
- Nie Kinga - wstał i podszedł do mnie. - Nie próbuj nic robić , ja sobie na to zasłużyłem . - spojrzał gdzieś za mnie. - Naprawdę.
- Zabieram pana na komendę , jest Pan zatrzymany pod zarzutem spowodowania wypadku. - usłyszałam za sobą głos policjanta.
- Nic nie rób. Może niedługo wrócę. Muszę odsiedzieć za to co zrobiłem - powiedział i wyszedł razem z policjantem z domu.
Odwróciłam się oszołomiona, w progu drzwi stał Paul . Bez słowa podeszłam do niego i się wtuliłam w jego tors. Teraz właśnie Paul'a będę potrzebować najbardziej.
- Wszystko będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze. Petera pewnie zamkną rozumiesz ? To nie jego wina przecież. Muszę przekonać Olgę żeby nie obciążyła zeznaniami Petera.
- Nie poddasz się , co ? - spojrzał mi głęboko w oczy Paul.
- Ja się nigdy nie poddaję.
Pocałowaliśmy się , a gdy się od siebie oderwaliśmy postanowiliśmy już wracać. Zamknęłam, znalezionym wcześniej kluczem dom Petera i razem z brunetem ruszyliśmy do naszego mieszkania. Po drodze zajechaliśmy jeszcze do szpitala.

*O.Olgi*

Byłam przy Ewie cały czas. Moja mała leżała w łóżeczku i cały czas spała. Trzymałam ją za malutką rączkę, obok mnie cały czas , Matt. To on był teraz dla mnie jedyną ostoją. Dobrze że przy mnie był.
Nagle do pomieszczenia weszła Kinga. Posłała mi uśmiech , a za nią wszedł Paul.
- Możemy porozmawiać ? - poprosiła mnie siostra.
- Tak - powiedziałam cicho i wyszłam z sali.
Usiadłyśmy na metalowych krzesełkach. Byłyśmy same więc mogłyśmy pozwolić sobie na swobodną rozmowę. Paul z Mattem siedzieli u Ewuni , więc moja córka była bezpieczna .
- I jak ? Dowiedziałaś się coś ? Wiesz kto to zrobił ?
- Posłuchaj siostra. Wiem kto to zrobił, ale obiecaj mi  że jeżeli Ewa wyjdzie z tego cała, to zrobisz wszystko aby ta osoba nie poszła do więzienia , okej ?
- Słucham ? - moje ciało przepełniła złość. - On lub ona musi ponieść za to konsekwencje. Ta osoba o mało co nie zabiła mojej córki. !
- Tak, ale jeżeli ta osoba miała kłopot w swoim życiu, i np. kierowała pod wpływem emocji też ją wciągniesz do więzienia ? - Kinga wstała z miejsca i uniosła ton swojego głosu.
- Tak. Musi ponieść za to konsekwencje. Powiesz mi wreszcie kto to zrobił ?
- Po co mam ci mówić skoro i tak złożysz na nią doniesienie, i tak pójdzie do więzienia, i tak ją kiedyś zobaczysz.
- Powiedz ! - wrzasnęłam. Za chwilę z sali w której leżała Ewa wyszli przestraszeni Matt z Paulem.
- Peter ! I co ? I co Ci to dało ? Poślesz go do więzienia , nawet jeżeli zrobił to ,,nasz'' brat ?
- Tak. - krzyknęłam, chociaż w moim głosie dało się usłyszeć nutkę niepewności, zwątpienia.

*O.Kingi*

Wzięłam torebkę z krzesła , popatrzyłam z mordem w oczach na Olgę i ruszyłam szybko do wyjścia ze szpitala.
Nie wierzyłam, że ona chce to zrobić. Przecież to był nasz brat. Jej też. I mój również. Mogła mu odpuścić. To jej rodzina. Tym bardziej , że prowadził pod wpływem emocji.
Wyszłam ze szpitala . Od razu zrobiło mi się zimno. Nie musiałam długo czekać , ponieważ zaraz razem z Paulem jechaliśmy do naszego mieszkania.
- Jak myślisz ? Wybaczy mu ? - zagadnął w czasie jazdy Paul.
- Będę ją przekonywać aby nie obciążyła go w zeznaniach. - zacisnęłam pięści , ale po chwili je rozluźniłam.
W tej samej chwili dostałam sms-a na telefonie. Po kilku minutach poszukiwania urządzenia, co wywołało śmiech Paul'a, odnalazłam telefon i odczytałam wiadomość.

,, Przyjedźcie do nas na kolację. Będą goście . :) Czekamy o 18 :)
                                                                                                                      Krzysiek :) ''

Dałam kuksańca w bok Paulowi i się zaśmiałam.
- A za co to ? 
- Za to, że jesteś. Jedziemy do naszego mieszkania ubieramy się i do Ignaczaków ! - ostatnie słowa powiedziałam jak jakiś szeregowy .
- Tak jest !    - odsalutował Paul.
Zaśmialiśmy się oboje . Paul to jednak potrafi poprawić mi humor. O całe 100 %


---------------------------------------------------
Ta-daaam ! :)
Jest nowy rozdział :)
Jak wrażenia ? Zaskoczeni . :)
Kilka wiadomości , trochę sportowych i troszkę związanych z blogiem :

1. Z ankiety wynika, że chcecie aby blog miał 50+. Oczywiście zostało trochę czasu do zakończenia ankiety. Znając mnie ją jeszcze trochę prze dłuże.
2.Oglądaliście mecz Polska-Qutar ? A raczej Polska Vs Reszta Świata + Sędziowie ? Masakra , brawa dla sędziów naprawdę ! Ale cóż grać trzeba dalej. Walczymy o brąz :)

3. Zwycięstwo Kamila Stocha w Willingen :) Gratulacje :)
4. Pary Ligi Misrzów :
VfB Friedrichshafen - Asseco Resovia Rzeszów
Tomis Constanta - Lokomotiw Nowosybirsk
Jastrzębski Węgiel - Sir Safety Perugia
Cucine Lube Treia - PGE Skra Bełchatów
Copra Volley Piacenza -  Zenit Kazań
Halkbank Ankara -  Biełogorie Biełgorod

Najciekawej zapowiada się rywalizacja Skry z Lube. Ja oczywiście kibicuję najbardziej Resovii i Jastrzębiu , ale za Skrę też będę trzymała kciuki :)

Liczę na komentarze, nie tylko do rozdziału ale też do ostatnich wydarzeń sportowych :)
Pozdrawiam i do następnego :)  

środa, 7 stycznia 2015

38. Kłam­stwo zaw­sze mu­si przy­nosić jakąś korzyść.

                                  UWAGA ! 
Proszę o pozostawienie komentarza ( nawet w postaci anonima . ) Chcę sprawdzić ile tak naprawdę osób czyta moje opowiadanie. 
Proszę również o udział w ankiecie ! :)
To dla mnie bardzo ważne :)
Z góry wszystkim dziękuję ! 
Miłego czytania ! :)

------------------------------------------------------------------------------------------------

*O.Kingi*


Wstałam o 6 rano, ponieważ na siódmą byłam już umówiona na spotkanie z Piotrkiem. Nie chciałam mówić nic Paul'u. Nie potrzebnie bym go zamartwiała. Ubrałam się w to :

  

I zeszłam cicho na dół. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi . 
- O Piotrek ! Co tak wcześnie ? Miało być na siódmą a jest ledwo po szóstej. ? - powiedziałam zamykając za nim drzwi.
- Sorry , ale musiałem się wyrwać.
- Okej. Słuchaj nie rozbieraj się . Już możemy wychodzić.
- A śniadanie jadłaś ? - zapytał z podejrzliwym wzrokiem.
- Oczywiście . - skłamałam.
Pokiwał głową . Uff. Uwierzył . I wyszliśmy na zewnątrz. Zamknęłam drzwi na klucz i zeszłam na dół.
- To gdzie najpierw ? - spytałam , rozglądając się po okolicy. Rzeszów dopiero budził się do życia. Puste ulice, mało samochodów i przechodniów. A pogoda ? Typowo zimowa. Mróz wszędzie biało, pięknie .
- Najpierw zabieram Cię do małej kawiarenki , w której mają przepyszne ciastka . Okej ?
- Jasne.
Ruszyliśmy ulicami Rzeszowa . Szliśmy w ciszy. Było strasznie zimno, a ja miałam na sobie tylko płaszcz. Wcisnęłam mocniej ręce w kieszenie i ruszyłam szybciej, ponieważ trochę zwolniłam.
- Jak po świętach ? - przerwał panującą ciszę Piotrek.
- A jakoś minęło, bardzo szybko. A u Ciebie ?
- Również wszystko dobrze. Atmosfera była okej.
Uśmiechnęłam się pod nosem, bo temat rozmowy właśnie dobiegł końca. Żadne z nas nie było w stanie dalej poprowadzić rozmowy.
- Jesteśmy - zakomunikował Piotrek , gdy znaleźliśmy się pod rzeczywiście małą kawiarenką.
Puścił mnie przodem jak to przystało na mężczyznę i weszłam do środka. Usiedliśmy przy stoliku obok okna.
- Poproszę wodę i ciastko, najlepsze jakie macie - zamówił Piotrek oddając kelnerowi menu.
- Ja to samo - uśmiechnęłam się i oddałam kartę.
- Więc od czego dziś zaczynamy ? - spytałam gdy kelner odszedł.
- W sumie chcę tylko abyś pomogła mi znaleźć pierścionek .
 - Jasne.
W tej chwili usłyszałam z torebki dźwiek przychodzącego sms-a. Mruknęłam do Piotrka ,,Sory'' i wyciągnęłam telefon . Mogłam się tego spodziewać pisał Paul.


,,Gdzie ty jesteś ? Martwię się o Ciebie ! Błagam odpisz 
                                                                                               Paul. ''

Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpisałam .


,, Spokojnie . Jestem bezpieczna. Niedługo wrócę .  Kocham Cię :* ''

Schowałam telefon no torebki  i wróciłam wzrokiem do Piotrka,
- Paul ? - spytał .
- Tak.
15 minut później byliśmy już w jednym z sklepów w galerii i oglądaliśmy pierścionki.
- Może ten ? - wskazałam palcem, na złoty pierścionek z niebieskim diamentem po środku.
 - Nie. Ola lubi zwykłe pierścionki. Z tego co widziałem , przynajmniej na jej ręce.
- No, ale Piotrek. To są zaręczyny a nie zwykły wypad do Kościoła ! Chyba nie kupisz jej pierścionka zaręczynowego prostu z odpustu ?
- No tak, ale.... - Piotrek się załamał i usiadł na fotelu po środku sali.
- Ej , nie załamuj się ! Chodź pójdziemy do następnego i napewno coś znajdziemy. Chodź . - wzięłam go za rękę i poszliśmy razem do sklepu obok.

*O.Olgi*

Wyszłam z sali rozpraw i od razu skierowałam się do kawiarni. Nie chciałam znów kłócić się z Norbertem , o to dlaczego nam nie wyszło. Odpowiedź była prosta. Tylko nie wiedziałam dlaczego on tego nie rozumiał. Najważniejsze było to , że Ewa została pod moją opieką. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Jest dla mnie wszystkim tak , samo jak Matt.
Zamówiłam kawę oraz ciastko, i wpatrywałam się w Rzeszowski ulice. Nagle w mojej komórcer rozległ się dźwięk przychodzącego sms-a. To sms-a od Matta.

,, Ewa miała wypadek. Jestem w szpitalu na ul.Kościuszkowkiej . Proszę przyjedź szybko ''

Zerwałam się szybko pozostawiając na stoliku zapłatę. Zaczęłam biec w stronę szpitala, ponieważ był on niedaleko od kawiarni. W moich oczach poczułam łzy . Dlaczego wszystkie nieszczęścia muszą spotykać właśnie mnie ? Najpierw Grzesiek , potem Norbert, a teraz Ewa. Oby nic jej się nie stało. W szybkiem tempie wyjęłam z torby telefon ,aby zadzwonić do wujka. On był moją jedyną ostoją. Z kingą nie miałam co się liczyć, po naszej ostatnie kłótni.

*O.Petera*

Wyszedłem z budynku , w którym byłem już prawie tydzień. Zostało mi jeszcze ok. 3 tygodni do wyjścia ze szpitala psychiatrycznego. Usiadłem na ławce obok fontanny.
Powoli odczuwałem skutki leczenia. Tęsknota za rodziną, najbliższymi , siatkówką. Za tym ostatnim tęskniłem najbardziej. Mimo że wyjawiłem Andrzejowi całą moją historię to zapewnił mnie że mogę wrócić do składu, i powiedział że napewno znajdę się w pierwszej 6-stce. Jakoś mu w to nie wierzyłem. Bo przecież.... kto chciałby mieć w drużynie człowiek chorego psychicznie ?
Ale są też dobre skutki tego leczenia . Coraz mniej mam snów w roli głównej z Kingą. Oczywiście tych złych snów . Coraz mniej odczuwam bóle głowy i drgawki nocne.
Nigdy nie chciałem wyrządzić krzywdy Kindze. To co się stawało ze mną w środku , ja tak naprawdę tego nie chciałem. Nie wiedziałem co się ze mną dzieję. Nie rozumię jak mogłem osądzić Kingę  o to że zabrała mi ojca. Ktoś inny we mnie siedział .To nie byłem ja.
Odetchnąłem i wstałem z ławki . Wszedłem do budynku i udałem się na zajęcia. W 2 tygodniu mojego pobytu miały być zajęcia z ludźmi którzy mieli podobne problemy jak ja.

*O.Kingi*

- Mówiłam że zakupy się udadzą ? - spojrzałam na Piotrka nie kryjąc uśmiechu. Wybraliśmy naprawdę ładny pierścionek . Co do innych spraw Piotrek powiedział że chce jej się oświadczyć na meczu . Uważałam to za bardzo romantyczne.
- Miałaś racje . Niewiem Kinga co bym bez Ciebie zrobił - Piotrek pocałował mnie w policzek , na co ja się zaśmiałam.
- Bez przesady to nie było nic trudnego.
Wyszliśmy z galerii , i nale dostałam sms-a . Odczytałam go .

,, Kinga, przyjeżdżaj do szpitala . Ewa miała wypadek .Jest w stanie ciężkim. Poinformuj o tym Paul'a i przyjedźcie .
                                                                                           Krzysiek''

- Boże !- złapałam się za głowę.
- Co się stało  ? - Piotrek znalazł się przy mnie  .
- Ewa miała wypadek.
- W jakim szpitalu leży ?
- Na Kościuszkowskiej.
- To chodź podwiozę Cię.
- Ale Paul !
- Zajedziemy po niego .
Wsiedliśmy do samochodu i odjechali z pod galerii z piskiem opon. Łzy spływały mi po policzkach . Piotrek zadzwonił do Paul'a . Ja nie miałam na tu sił . Po 10 minutach u mojego boku był już Paul .
- Wszystko będzie dobrze, Kinia ,wszystko będzie dobrze. Zobaczysz . - przytulał mnie Paul .
- Oby - odpowiedziałam mu.

*O. Olgi*

Siedziałam u Matta na kolanach , który bardzo był mi potrzebny. Pocieszał mnie co było dla ważne . Krzysiek siedział obok nas i wpatrywał się nieokreślony punkt. Nagle na korytarzu znalazł się Paul z Kingą.
- A co wy tu robicie ? - warknęłam w ich stronę. Ja z Kingą mierzyłyśmy się wzrokiem. Pomiędzy nas stanął wujek .
- Możecie przestać się kłócić ? Nawet w takim momencie nie możecie zachować powagi ? Naprawdę ? Zachowujecie się jak 5 -letnie dzieci. Doprawdy. - krzyknął wujek, patrząc to na mnie to na Kingę.
Znowu miał racje. Znowu miał cholerną rację.
W tym momencie z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Wszyscy podbiegliśmy do niego .
- Panie doktorze. Co z moją córką Ewunią. ?
Lekarz popatrzył na nas po kolei .
- Państwo wszyscy z rodziny ?
Pokiwaliśmy głowami.
- Co z moją córką ? - dopytywałam się ocierając łzy z policzków.
Lekarz westchnął i powiedział :
- Jej stan jest ......................


------------------------------------------
Witam !
Przychodzę do was z nowym rozdziałem .
Jak wspomniałam na górze proszę o komentarze . TO bardzo motywuje do dalszych działań. Proszę też o udział w ankiecie :)
Jak podoba się rozdział ?
Postanowiłam napisać trochę o Peterze i Oldze , których dawno tu nie było :)
Co do następnego rozdziału to będzie zależało ile będzie komentarzy pod tym rozdziałem .
Pozdrawiam i mam nadzieję do następnego rozdziału :)
P.S Kiedy macie ferie ? :))